Opis
Może nie zapiszę się do zespołu pieśni i tańca, może nie wykręcam polek i oberków na wiejskich potańcówkach, ale są momenty, kiedy nie ma dla mnie lepszej stylizacji niż trochę polskich kwiatów i zboża we włosach. Czasem pozwalam sobie na krótką podróż w krainę utrudzonych siewców, praczek z białymi łydkami, którym wtórują przy śpiewnej pracy zastępy Janków Muzykantów. Nic na to nie poradzę, że impulsywnie zamieniam krochmalony żakiet na lnianą sukienkę i szpilki na sandały z rzemyka. To mnie łączy z dziewczynami z Krakowa, Poznania, Augustowa, Dublina, Antwerpii czy Wiednia – czasem po prostu odpowiadamy na dobiegający z dna serca zew natury.